Ekspert: nie potrafimy towarzyszyć umierającym bliskim, nie oswajamy śmierci
Codziennie oglądamy i słyszymy o śmierci różnych ludzi, ale umierającym bliskim nie potrafimy towarzyszyć w odchodzeniu – uważa prof. KUL Monika Adamczyk. Jej zdaniem rozwój cywilizacyjny spowodował, że większość ludzi umiera w szpitalu, a nie w domu, przez co straciliśmy możliwość oswajania śmierci.
"Wyprowadziliśmy umieranie i śmierć z domu i nie myślimy o niej. Boimy się jej, więc udajemy, że jej nie ma" – powiedziała PAP prof. KUL Monika Adamczyk z Katedry Praw Człowieka i Pracy Socjalnej Instytutu Nauk Socjologicznych KUL.
Podkreśliła, że każdego dnia w mediach i na portalach społecznościowych słyszymy, oglądamy i dowiadujemy się o śmierci – najczęściej tragicznej – wielu różnych osób.
"Jesteśmy z jednej strony przebodźcowani różnymi informacjami o śmierci, ale z drugiej strony, jak wynika z moich badań, blisko 70 proc. społeczeństwa w wieku powyżej 60 lat nie miało kontaktu z człowiekiem umierającym w sensie towarzyszenia mu w odchodzeniu, nie widziało ciała tego zmarłego" – dodała prof. Adamczyk.
Zobacz również:

Przyczyniają się do tego, jej zdaniem, zmiany cywilizacyjne związane m.in. z nasiloną migracją i zanikaniem wspólnego mieszkania w rodzinach wielopokoleniowych. "Kiedyś, gdy rodzic czy dziadek chorowali, wspólne lub bliskie zamieszkiwanie powodowało, że w pewien sposób w tym uczestniczyli członkowie rodziny, widzieli postęp choroby, zmiany w ciele, w emocjach tego człowieka. Tę śmierć na wiele różnych drobnych sposobów oswajaliśmy, byliśmy do niej przygotowywani" – tłumaczyła.
Migracja, zwłaszcza młodych, do miast powoduje, że wiele osób utrzymuje kontakty z bliskimi głównie telefoniczne, a w sytuacji chorujących śmiertelnie osób nierzadko tylko z ich opiekunem. Odległości, jakie ich dzielą, są zbyt duże, aby kontakty z umierającym bliskim były codziennie albo częste i bezpośrednie.
Ponadto postęp nauki, rozwój medycyny i profesjonalnej opieki przyczyniły się do tego, że jednej strony statystycznie żyjemy dłużej, ale też ludzie umierają znacznie częściej w szpitalach i w placówkach opieki niż w domu, wśród bliskich.
„Nieoswojenie śmierci, która została wyprowadzona z domu, jest też efektem rozwoju cywilizacyjnego. Mamy szpitale, hospicja i bardzo dobrze, że je mamy, tylko z drugiej strony pojawia się wątpliwość, czy to nas nie zwolniło z poczucia obowiązku towarzyszenia bliskim, gdy odchodzą. Jak bez tego doświadczenia mamy potem o tej śmierci rozmawiać?” – powiedziała socjolog.
Jej zdaniem to zjawisko jest specyficzne dla społeczeństw krajów rozwiniętych. "Myśmy się rozwinęli w wielu aspektach cywilizacyjnie, ale wiele straciliśmy, bo w obliczu śmierci, odchodzenia, w obliczu samotności, która temu towarzyszy, mam wrażenie, że się cofnęliśmy. Nie myślimy o śmierci i dlatego potem się jej boimy, boimy się nawet ciała osoby umierającej, a potem martwej" – zaznaczyła.
"Społeczeństwa, o których mówimy, że są nierozwinięte, oswoiły ten najważniejszy poza urodzinami człowieka moment w jego życiu, czyli jego odchodzenie i umieją sobie z nim lepiej radzić niż my" – dodała.
Skutkiem takiego braku oswojenia śmierci są – w ocenie profesor – m.in. trudności w poradzeniu sobie z żałobą, z trudnymi emocjami i pytaniami wynikającymi ze świadomości nieuchronności śmierci.
"Śmierć dotyka. Nie można się do niej przygotować jak do biegu maratońskiego. Ona wywołuje w nas emocje, których wolelibyśmy nie przeżywać. Nie umiemy sobie radzić ze smutkiem, z samotnością, bezradnością, z myślą czy z pytaniem o to, co jest po drugiej stronie i czy coś jest. A przecież każdy z nas stanie, i to samotnie, w obliczu tego doznania. Nikt nie jest z tego wyłączony" – powiedziała.
Według niej tracimy też jako społeczeństwo duchowy wymiar postrzegania i refleksji o śmierci. "Z moich badań wynika, że wiele osób, prawie 30 proc., nie wie, nie ma zdania, nie ma przekonania, że coś jest po tej drugiej stronie. Nie umiemy o tym rozmawiać, a trudno sobie wyobrazić satysfakcjonującą rozmowę o życiu pozagrobowym np. ze sztuczną inteligencją" – zaznaczyła.
Prof. Adamczyk zwróciła też uwagę na wciąż obecny i silny w mediach trend promowania młodości i siły, według którego "mamy być piękni i sprawni niezależnie od wieku". "Nie ma tu miejsca na mówienie o śmierci, o odchodzeniu. Ona jest właściwie tylko tragiczna. Codziennie o tym słuchamy, czytamy, oglądamy, że np. jest wojna, są katastrofy, konflikty, wypadki. Jednak większość ludzi umiera dlatego, że choruje albo dlatego, że się starzeje nasze ciało i mówi, że to już jest koniec. Tylko my się tego nie uczymy, odpychamy to" – podkreśliła.
Jej zdaniem wiele osób ogląda często horrory, wykreowane obrazy zabijania, umierania, ale unika kontaktu z faktyczną, rzeczywistą śmiercią kogoś bliskiego. Dzieci i młodzież są często od tego nawet izolowane przez dorosłych, np. nie towarzyszą rodzicom w wizytach u umierających dziadków, bo według dorosłych byłby to dla nich zbyt straszny i nieestetyczny widok.
Według prof. Adamczyk potrzebne jest umiejętne oswajanie ludzi młodych z trudną rzeczywistością umierania, mówienie im prawdy, że np. dziadek jest poważnie chory, może się to skończyć śmiercią i trzeba znaleźć dla niego czas, żeby go odwiedzić.
"Musimy sobie opowiedzieć na pytanie: ilu z nas przygotowuje do tego siebie i swoje dzieci? Pozwalamy dzieciom, by oglądały takie filmy, a drugiej strony nie pozwalamy im, aby były uczestnikami tego procesu, który jest jak najbardziej naturalny. Bardzo trudny, ale naturalny" – podkreśliła.
Świadomość nieuchronności śmierci i refleksja nad tym pojawia się w człowieku najczęściej po 40. roku życia, kiedy wchodzimy w okres, gdy zaczynamy żegnać swoich bliskich czy znajomych. Wśród osób, które najczęściej oswajają śmierć, dominują kobiety.
"Jest to związane z rolami, które przypisuje im społeczeństwo. To kobiety najczęściej opiekują się osobami niesamodzielnymi, towarzyszą chorym i umierającym rodzicom czy krewnym" – powiedziała socjolog.
Okazją do refleksji nad umieraniem i śmiercią są uroczystości Wszystkich Świętych czy Zaduszki, kiedy według tradycji odwiedzamy groby bliskich i wspominamy zmarłych.
"Te pomniki na cmentarzach budujemy nie tyle dla zmarłych, co dla siebie, dla rodziny, żebyśmy mogli przyjść, wspomnieć, pomyśleć. Ci zmarli są jakoś obecni, choćby w naszej pamięci" – dodała prof. Adamczyk.
Może Cię zaciekawić
Ponad 314 mln zł na pożyczki związane z efektywnością energetyczną budynków
Jak wyjaśnił w środę marszałek Małopolski Łukasz Smółka, z uruchamianych właśnie pożyczek będą mogły skorzystać m.in. jednostki samorz...
Czytaj więcejMniej pracodawców pozwala na pracę zdalną
Z badania na zlecenie Grant Thornton wynika, że duże i średnie firmy w Polsce w ciągu ostatniego roku ograniczyły możliwość pracy zdalnej. Pod...
Czytaj więcejNajprawdopodobniej w atmosferze nad Polską spłonęły szczątki rakiety Falcon 9
"Dokładnie o 4:45 w atmosferze nad Polską spłonęły najprawdopodobniej szczątki drugiego stopnia rakiety Falcon 9 (ID 62878), który miał wejś�...
Czytaj więcejDepartament Stanu USA: Rubio i Ławrow zgodzili się na współpracę dotyczącą wspólnych interesów geopolitycznych
Politycy zgodzili się też na współpracę w dziedzinie gospodarki i możliwości inwestycyjnych, które pojawią się wraz z zakończeniem wojny w ...
Czytaj więcejSport
Większość nie wypełnia zaleceń odnośnie aktywności fizycznej
Na jego podstawie można stwierdzić, że ćwiczą przede wszystkim ludzie młodzi, z przewagą mężczyzn, osoby pracujące, z miast powyżej 200 tys...
Czytaj więcejDwunasty zawodnik – wspólny apel wojewody małopolskiego i klubów piłkarskich
Wspólny apel podpisali: wojewoda małopolski Łukasz Kmita, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja oraz wiceprezes Wisły Kraków SA M...
Czytaj więcejZmarł Andrzej Dorula, legenda Sandecji, grał też w LKS Jodłownik
W Jodłownik grał w latach 2002-2004. W sezonie 2002/2003 wywalczył wraz zespołem awans do ligi okręgowej. Wcześniej przez wiele lat był liderem...
Czytaj więcejStoki, trasy i wyciągi narciarskie dostępne tylko w ramach sportu zawodowego
W nocy z poniedziałku na wtorek w Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie rządu ws. ustanowienia ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z ...
Czytaj więcejPozostałe
Ks. Koprianiuk: świętowanie walentynek jest w dzisiejszych czasach wręcz pożądane
W tym roku Walentynki przypadają w piątek, który w Kościele katolickim jest dniem pamiątki męki i śmierci Jezusa na krzyżu. Zgodnie z decyzją...
Czytaj więcejEkspert o AI i deepseek: dzieje się rewolucja
Choć wiele osób kojarzy sztuczną inteligencję z Chatem GPT czy narzędziami do grafik i wideo, bardziej w ukryciu trwają intensywne prace nad zas...
Czytaj więcejPsycholog: Blue Monday to mit, nie ma poparcia w badaniach naukowych
Termin Blue Monday (ang. blue – smutny, monday – poniedziałek) oznacza najbardziej depresyjny dzień w roku i przypada w trzeci poniedziałek sty...
Czytaj więcejEkspert: dziś kliktywizm zastąpił aktywizm
PAP: Z najnowszego badania CBOS pt. "Relacje sąsiedzkie" wynika, że częstsze niż kiedykolwiek wcześniej, są wśród sąsiadów kontakty o charak...
Czytaj więcej- Ostrzeżenie przed oblodzeniem
- Trzaskowski: w interesie Stanów Zjednoczonych jest to, by Putin nie wygrał wojny
- Prezydent: Wołodymyr Zełenski powinien wrócić do stołu negocjacyjnego
- Hołownia: nie ma miejsca w Polsce na to, żeby ktoś podbijał przekazy Kremla
- Trump na spotkaniu z Zełenskim: jestem bardzo zaangażowany na rzecz Polski i NATO
Komentarze (1)