-°   dziś -°   jutro
Niedziela, 29 grudnia Dawid, Tomasz, Dominik, Dionizy

Uzależnienie od hazardu nie usprawiedliwia morderstwa

Opublikowano  Zaktualizowano 

Rozmowa z Tomaszem Kościelniakiem, magistrem pedagogiki resocjalizacji, certyfikowanym instruktorem terapii uzależnień od hazardu w Małopolskim Ośrodku Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Nowym Sączu

Kiedy zabawa przeradza się w hazard?

Bywa, że już za pierwszym razem. Zaczyna się od wygranej i to nawet niewielkiej. Ktoś wrzuci do maszyny pięć złotych, a wyciągnie 50 zł. Wówczas zaczyna rodzić się fantazja, że to jest sposób na życie. Nie tylko na pieniądze, ale spełnianie swoich marzeń.

Kto jest najbardziej narażony na uzależnienie?

Ciężko to sklasyfikować. Osoby, które mają problem z samodyscypliną albo w swoim życiu zawsze wybierają drogę na skróty, są bardziej skłonne popadać w taki nałóg. Bo hazard to droga na skróty. Choć wśród moich pacjentów były i takie osoby, które prowadziły firmy, pracowały po 16 godzin dziennie, a kiedy spróbowały gry, zmieniały się ich priorytety. Choć zawsze wychodzili z założenia, że do dobrobytu dochodzi się z czasem i ciężką pracą, wygrane potęgowały w nich przekonanie, że można osiągnąć to znacznie szybciej i w łatwy sposób. Jeden z moich pacjentów wygrał w grach hazardowych prowadzonych w internecie 12 tys. zł i postanowił zrezygnować z bardzo dobrej pracy. Stwierdził, że w pół godziny dziennie jest w stanie więcej zarobić. Tymczasem popadł w ogromne długi.

Siłą napędową hazardzisty jest potrzeba przeżywania silnego napięcia, jakie pojawia się podczas gry. Najpierw spowodowane jest ono wygraną, później paradoksalnie przegrana bardziej ich napędza. Jak to możliwe?

Na początku faktycznie fantazje związane z wygraną bardzo pobudzają. Sam  hazard oznacza  grę, w której rządzi  przypadek, więc kiedyś się musi przegrać. Pragnienie odegrania się powoduje, że hazardzista bardziej się nakręca. To jest siła związana z lękiem przed konsekwencjami. Im większa przegrana, tym większe pieniądze stawiane na kolejną grę. Hazardzista w takiej chwili zastępuje ten lęk poczuciem, że wszystko może być dobrze.

Z fazy zwycięstw, łatwo przechodzi się do fazy strat, a po nich to już krok do kolejnych opisywanych faz  w rozwoju uzależnienia od hazardu, czyli desperacji i utraty nadziei. Możemy usprawiedliwiać zachowania hazardzisty, który dla zaspokojenia swojego uzależnienia sięga po… nóż?

Moim zdaniem nie możemy! Hazard to nie jest choroba psychiczna. Jeżeli ktoś dopuścił się morderstwa, to na to musiały złożyć się i inne czynniki osobowościowe. Patologiczny hazard prowadzi do różnych zachowań  , ale nie możemy nim usprawiedliwiać przestępstw.

Do jakich innych zachowań?

W swojej 4-letniej pracy miałem do czynienia z ok. 60 osobami uzależnionymi. Popełniali przestępstwa, bo byli bardzo zadłużeni, ale nie posuwali się do morderstw, prędzej próby samobójstwa. Z  moich obserwacji  wynika, że dopiero w fazie utraty nadziei uzależnieni trafiają do ośrodka.

Sami się zgłaszają?

Najczęściej przychodzą z rodzinami, które dopiero były w stanie odkryć problem. Osobie uzależnionej od alkoholu trudniej ukryć nałóg, a hazardzista do końca manipuluje, zakłamuje rzeczywistość. Dopiero wtedy, gdy długów jest już tak dużo, że zaczynają przychodzić do domu ponaglające listy z banków, pojawiają się obcy ludzie, domagający oddania pieniędzy – rodzinie otwierają się oczy.


Fot.: sxc.hu

Zobacz również:

Komentarze (1)

Sanchez
2011-12-10 09:41:58
0 0
oj paskudny to nałóg jak nic...
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Uzależnienie od hazardu nie usprawiedliwia morderstwa"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]