-°   dziś -°   jutro
Piątek, 17 maja Brunon, Paschalis, Weronika, Wiktor, Stanisław, Sławomir, Wera

"Dziennik zarazy": i ja kopnę leżącego

Opublikowano 26.04.2020 17:13:00 Zaktualizowano 26.04.2020 17:28:43 ms

Zapraszamy do przeczytania kolejnego odcinka felietonu "Dziennik zarazy". Autorem jest nasz Czytelnik, który przebywał na domowej kwarantannie. Obecnie jest na "wolności", pracuje i w wolnej chwili pisze felietony.

Dużo teraz się mówi o Poczcie Polskiej, więc i ja sobie kopnę leżącego.

Dni temu dwa nazad - jak mawiają gdzieniegdzie – udałem się do placówki pocztowej celem odbioru paczki bo jakąś tam pierdołę zamówiłem w sklepie internetowym. Pod budynkiem poczty stała sobie karnie kolejka głównie złożona z emerytów. Na oko jakieś półtora kilometra długości, w odstępach stali sobie, gwarząc o tym i owym – tu się skupiał nie będę bo wiadomo jaki był główny temat. 

Z tym, że nawet w tej kolejce czuć było wiosennym odprężeniem, bowiem oprócz licznych teorii na temat wiadomy pojawiły się nowe fejki dotyczące: chemitrialsów, satelitów star-link, sieci 5G i innych czynników mających spowodować totalną depopulację, która nie dotknie jedynie przedstawicieli masonów, rycerzy maltańskich, rodziny Billa Gatesa i narodu mieszkającego w okolicach Jerozolimy oraz tej starej ... z naprzeciwka, której mąż kupił prawie nowe Audi. Jak widać cyfrowe wykluczenie osób starszych jest mitem – nie można tych wszystkich informacji zdobyć poprzestając jedynie na mediach analogowych, no chyba, że w reaserch internetu zostały zaprzęgnięte wnuki. 

Zobacz również:

Dalej nie drążąc wracam do wątku głównego.  Wyjścia nie było, czekać trzeba bo paczka gdzieś tam z odmętów pocztowych magazynów wypłynęła i dobiła do brzegu. Odstawszy swoje wchodzę do urzędu pocztowego, w ręku telefon, na ekranie numer przesyłki.

Sympatyczna pani ledwo widoczna za okienkiem obwieszonym książkami kucharskimi siostry Anastazji, pluszakami, kartkami świątecznymi oraz reklamami Banku Pocztowego poprosiła o dane i mechanicznie wystukała coś na klawiaturze komputera:
- Panie! Co pan tutaj robisz! - krzyknęła – Pan jesteś nieodpowiedzialny! Pan możesz zarazić!
Spodziewałem się paczki, a dostałem wysoko decybelowy wybuch gniewu: 
- ale o co pani chodzi? Co się stało? Niby czemu zarażam? - przez głowę przemknęło mi tysiąc myśli. Co ja zamówiłem? Miała być niby karta pamięci, a może przez pomyłkę zamówiłem pakiet wirusów Ebola albo suszonego nietoperza z Wuhan?
-Jak to o co chodzi? Pan jesteś na liście osób będących na kwarantannie! W domu siedzieć, a nie po paczki wychodzić! - w tym momencie poczułem się jak Murzyn (Afroamerykanin dla czytelników poprawniejszych politycznie) wchodzący przypadkiem na zebranie Ku Klux Klanu. Wszystkie oczy: pracowników poczty, pozostałych klientów oraz tych w kolejce stojących najbliżej drzwi na zewnątrz budynku zwrócone były na mnie. Niby społeczeństwo mamy katolickie ale miłości bliźniego to w tych ślepiach raczej nie zauważyłem:
- Okej! To pomyłka! Faktycznie byłem na kwarantannie ale zakończyłem ja trzy tygodnie temu! Teraz już od dawna nie jestem! - starałem się nie krzycząc mówić tak głośno jak się da, bo sytuacja zrobiła się nerwowa i wolałem być słyszalny nie tylko dla urzędniczki ale przede wszystkim dla otaczających mnie osób.
- Ja mam pana w bazie z Sanepidu – kobieta zerkała na ekran komputera ale już było słychać po głosie, że ziarno wątpliwości padło na podatny grunt.
- Jak ma pani wątpliwości to proszę zadzwonić po bagiety. Jak byłem na kwarantannie to systematycznie mnie odwiedzali, a teraz już nie. Czyli oni mają lepsze bazy danych - poradziłem zdezorientowanej z lekka pracownicy poczty.
- Ja do żadnej piekarni dzwonić nie będę! Niby po co panu bagietki?! - tym razem popatrzyła na mnie nie tyle jak na chodzące zagrożenie biologiczne ale bardziej jak na wariata, a że widocznie z przypadkami aberracji umysłowych miała na poczcie częściej do czynienia, wyraźnie się uspokoiła. 
- z tego stresu zamiast powiedzieć „dzwonić po Policję” użyłem zwrotu slangowego i stąd to nieporozumienie – pomyślałem.
- Przepraszam. Nie zrozumieliśmy się. Niech pani zadzwoni na Policję. Jak byłem na kwarantannie to codziennie mnie odwiedzali. Teraz już nie, czyli maja aktualniejsze informacje.
- To niech pan tu stoi i nigdzie nie ucieka! Dzwonię! Ale jak pan kłamie to zapłaci pan za dekontaminację całego budynku!
Już piętnaście minut później usłyszałem syrenę nadjeżdżającego radiowozu, czyli jak było słychać sprawa została potraktowana w sposób poważny i służby zareagowały nader szybko. Chwilę potem do pomieszczenia wszedł zamaskowany oraz za-ochroniony różową maseczką (?) sierżant Policji. - Dzień Dobry. Pan ma jakiś dokument tożsamości? - o nic więcej nie pytał. 
- Proszę – podałem dowód osobisty. Wziął go, następnie wyciągnął takie urządzenie przypominające trochę smartfona ale jakby w wersji opancerzonej i pieczołowicie wklepał palcem w ekranik dane z dokumentu.
- Jesteś pan czysty, żadnej kwarantanny nie ma – powiedział po kilkunastosekundowym wpatrywaniu się w urządzenie.
- To wina systemu, opóźnienia są. Normalnie to by się kogoś ukarało za bezzasadne wezwanie ale systemu ukarać się nie da - westchnął
Tak więc już bez zbędnych ceregieli odebrałem paczkę pożegnawszy się wcześniej z wyraźnie rozczarowanym sierżantem. Losu jednak już kusił nie będę, następne zakupy internetowe tylko z opcją dostarczenia towaru do paczkomatu.

Komentarze (7)

gedeon
2020-04-26 18:18:31
0 0
na której poczcie mają taki system komputerowy , ha ha ha
Odpowiedz
j60
2020-04-26 20:14:28
0 0
Na każdej poczcie. Listonosze nie mogą doręczać korespondencji pod te adresy. A że nie aktualizowane to inna sprawa.
Odpowiedz
zabawny
2020-04-26 21:12:09
0 0
"Na oko jakieś półtora kilometra długości,"

Dla uściślenia dodam tylko , że według AUTORA w kolejce stało około 750 ludzi w odstępach co 2 metry i ponieważ nie wiem w którym kierunku była ustawiona, więc ostatni uczestnik tego sznura osób znajdował się na ścieżce zdrowia w okolicy szpitala, lub w pobliżu komendy policji. :)))
Ps.
Uwielbiam precyzyjne informacje, jak z testów o Masztalskim lub w radiu Erewań z dawniejszych czasów. :)))
Odpowiedz
danielop
2020-04-27 00:38:55
0 0
Poczta Polska to jest jakiś żart dosc ze się płaci za przesyłki to dochodzą po 7 dniach a jak się do nich dzwoni to nawet nie wiedzą gdzie ta przesyłka jest!
Odpowiedz
gedeon
2020-04-27 07:45:53
0 0
ha ha ha, listonosze (nie korzystają z komputerów ) a nie pani w okienku, ktoś coś tylko nie wiadomo, w którym kościele i tak robią się plotki,
Odpowiedz
pacho
2020-04-27 10:41:37
0 0
a w moim przypadku poczta wydała paczkę i było bez kolejki, tylko to mała poczta gminna , nie w metropolii powiatu :)

podoba mi się stwierdzenie policjanta: "systemu ukarać się nie da"
Odpowiedz
wasylis
2020-04-27 10:58:19
0 0
Zabawny, nie bądź taki surowy, krzywe spojrzenie na krzywą rzeczywistość często prostuje obraz :-)
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
""Dziennik zarazy": i ja kopnę leżącego"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]