Badacz: aż 60 proc. Polaków w codziennych podróżach wybiera samochód
Aż 60 proc. dorosłych Polaków w swoich codziennych podróżach porusza się samochodem, a trzykrotnie mniej osób wybiera komunikację zbiorową. Przez to mamy do czynienia nie tylko z korkami, smogiem, ale i zmianami w przestrzeni publicznej - mówi geograf ekonomiczny dr Bartosz Bartosiewicz.
"Jesteśmy narodem bardzo zmotoryzowanym, który samochodów używa częściej niż obywatele Europy Zachodniej" - mówi w rozmowie z PAP geograf dr Bartosz Bartosiewicz z Uniwersytetu Łódzkiego, który zajmuje się transportem.
Zwraca uwagę, że w Polsce przypada blisko 600 samochodów na 1000 mieszkańców. "Tymczasem jeszcze 25 lat temu wskaźnik ten był ponad 3 razy niższy. Pod tym względem jesteśmy w czołówce krajów europejskich" - informuje. Wymienia, że samochodów na mieszkańca przypada teraz w Polsce więcej niż w Niemczech czy Francji.
"To wartości przeogromne! Państwo nie jest w stanie tak szybko przebudować infrastruktury, aby przyjąć trzy razy więcej samochodów niż na początku tego wieku. Warto sobie z tego zdać sprawę, kiedy stoimy w korkach" - mówi.
Zobacz również:Naukowiec w ramach swoich badań pisał o codziennych podróżach Polaków. Analizował m.in. duże badanie GUS-u z 2015 r. przeprowadzone na 26 tys. dorosłych Polaków z całej Polski. Badania prowadzone z dr Iwoną Pielesiak ukazały się w czasopiśmie naukowym "Travel Behaviour and Society".
Z badań tych wynikło, że Polacy nie tylko mają dużo samochodów, ale i chętnie je wybierają w swoich podróżach do pracy, sklepów, miejsc wypoczynku.
"Wychodzi nam, że w przypadku codziennych dojazdów w Polsce średnio aż 60 proc. osób wybiera samochód, 20 proc. transport publiczny, a 8 proc. rower" - mówi.
"Korki nie powstają tylko przez złą infrastrukturę drogową, złą organizację ruchu, tylko przede wszystkim dlatego, że coraz więcej osób korzysta z samochodu w codziennych podróżach" - komentuje badacz.
Dodaje, że w przypadku 10 największych miast widać oczywiście lepszy wynik komunikacji zbiorowej, ale wcale nie jest to duża różnica. W codziennych podróżach samochodu używa tam 50 proc. osób, transportu zbiorowego - 30 proc. osób, a roweru tylko 3-4 proc.
W mniejszych miejscowościach natomiast - gdzie można zakładać, że transport zbiorowy nie działa najlepiej - samochodów używa 70 proc. osób, komunikacji zbiorowej 10 proc., a roweru aż 9 proc. badanych.
"Tak więc to, gdzie mieszkamy, nie przekłada się specjalnie na to, jaki wybieramy środek transportu. Większość z nas - niezależnie od jakości transportu zbiorowego - wybiera samochód" - mówi.
Naukowiec zauważa, że zadziwiająca jest sytuacja, gdzie z rowerów trzy razy chętniej korzystają mieszkańcy wsi i małych miast (9 proc.) niż metropolii (4 proc.).
"Ciągle jeszcze pokutuje w Polsce przeświadczenie, że posiadanie własnego samochodu świadczy o pewnym statusie społecznym właściciela. Na Zachodzie o tym zapomniano!" - zauważa dr Bartosiewicz.
Zwraca uwagę, że jeśli nie zatrzymamy trendu związanego rosnącą liczbą samochodów i ich użyciem, będziemy musieli mierzyć się z negatywnymi konsekwencjami. A są to korki, smog czy zabieranie przez samochody przestrzeni publicznej, która mogłaby być przyjazna dla mieszkańców. "Obudźmy się! Nie wszyscy musimy samochodem jeździć! - apeluje.
Pytany o to, czy w ostatnich latach sytuacja nie zmienia się na lepsze, dr Bartosiewicz odpowiada, że nie ma jeszcze nowych i tak szczegółowych badań na ten temat.
Według niego jednak coraz popularniejsze w miastach rozwiązania takie jak rowery miejskie, carsharing czy hulajnogi elektryczne nie wystarczą, aby rozwiązać problem. "W moim przekonaniu są to nowe możliwości, z których skorzystają zwłaszcza użytkownicy transportu zbiorowego. A główna zmiana ma polegać nie na tym, by osoba, która ma pojechać tramwajem wzięła sobie rower miejski, tylko żeby osoba, która ma pojechać samochodem - wsiadła na rower. Moim zdaniem te rozwiązania nie wystarczą, jeśli nie będzie dobrze funkcjonującego transportu zbiorowego i to nie tylko w dużych miastach, ale przede wszystkim poza jego granicami" - kończy.
(Źródło: PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala)
Może Cię zaciekawić
Będzie obowiązek montowania czujek pożarowych nawet w budynkach mieszkalnych
Europejski Dzień Czujki Dymu obchodzony jest 22 listopada. Podczas konferencji w Akademii Pożarniczej w Warszawie minister spraw wewnętrznych i adm...
Czytaj więcejBadanie: 38 proc. Polaków ma kłopoty finansowe; podobny odsetek stresuje sytuacja materialna
Autorzy badania zauważyli, że liczba osób z kłopotami finansowymi spadła w ciągu roku o 10 pkt proc., deklaruje je 38 proc. badanych. Natomiast ...
Czytaj więcejZUS: „renta wdowia” - wnioski od stycznia 2025 r.; jakie warunki należy spełnić
Nowe przepisy umożliwią łączenie renty rodzinnej z innymi świadczeniami emerytalno-rentowymi przysługującymi w organach, takich jak Zakład Ube...
Czytaj więcejMSZ Rosji: amerykańska baza w Polsce od dawna jest jednym z celów wojskowych
Wroński ocenił też, że wobec ponawiania rosyjskich gróźb, NATO będzie musiało wzmocnić obronę przeciwlotniczą wschodniej flanki. Rzecznicz...
Czytaj więcejSport
Większość nie wypełnia zaleceń odnośnie aktywności fizycznej
Na jego podstawie można stwierdzić, że ćwiczą przede wszystkim ludzie młodzi, z przewagą mężczyzn, osoby pracujące, z miast powyżej 200 tys...
Czytaj więcejDwunasty zawodnik – wspólny apel wojewody małopolskiego i klubów piłkarskich
Wspólny apel podpisali: wojewoda małopolski Łukasz Kmita, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja oraz wiceprezes Wisły Kraków SA M...
Czytaj więcejZmarł Andrzej Dorula, legenda Sandecji, grał też w LKS Jodłownik
W Jodłownik grał w latach 2002-2004. W sezonie 2002/2003 wywalczył wraz zespołem awans do ligi okręgowej. Wcześniej przez wiele lat był liderem...
Czytaj więcejStoki, trasy i wyciągi narciarskie dostępne tylko w ramach sportu zawodowego
W nocy z poniedziałku na wtorek w Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie rządu ws. ustanowienia ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z ...
Czytaj więcejPozostałe
Nowe przepisy zapewniające lepszą ochronę konsumentów na rynku telekomunikacyjnym
Prawo komunikacji elektronicznej (PKE) dostosowuje polskie przepisy m.in. do Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej. Regulacje te dotyczą ...
Czytaj więcejEkspert: nie potrafimy towarzyszyć umierającym bliskim, nie oswajamy śmierci
"Wyprowadziliśmy umieranie i śmierć z domu i nie myślimy o niej. Boimy się jej, więc udajemy, że jej nie ma" – powiedziała PAP prof. KUL Mon...
Czytaj więcejWystarczy jeden, by umrzeć
Ten groźny grzyb zawiera w sobie szereg związków toksycznych – to fallotoksyny, jak np. falloidyna czy fallolizyna oraz amatoksyny, jak np. amani...
Czytaj więcejNajwiększe zmiany w organizmie zachodzą w wieku 44 i 60 lat
Ich nowe badanie, którego wyniki ukazały się w sierpniowym wydaniu „Nature Aging” (https://www.nature.com/articles/s43587-024-00692-2), pokazuj...
Czytaj więcej- Będzie obowiązek montowania czujek pożarowych nawet w budynkach mieszkalnych
- Badanie: 38 proc. Polaków ma kłopoty finansowe; podobny odsetek stresuje sytuacja materialna
- ZUS: „renta wdowia” - wnioski od stycznia 2025 r.; jakie warunki należy spełnić
- MSZ Rosji: amerykańska baza w Polsce od dawna jest jednym z celów wojskowych
- Daniel Obajtek stawił się w siedzibie NIK na przesłuchanie ws. fuzji Orlenu i Lotosu
Komentarze (11)
- sprawdzać rozkłady,
- dostosowywać się, spieszyć,
- chodzić na przystanek,
- denerwować się na opóźnienia,
- jechać niekoniecznie w dobrych warunkach,
- jechać dłużej,
- wysiadać tu, a nie tam, gdzie chcę, itd,
jeżeli jadąc samochodem (w pojedynkę!) często płacę mniej za paliwo* niż za bilet**?
A jeśli chcę pojechać z drugą osobą? Trzecią? To o czym tu w ogóle mówić?
*nie liczę oczywiście innych opłat, bo tego się nie liczy (poza szczególnymi przypadkami).
** na podstawie cen biletów np do Sącza, Krakowa.
Do przystanku 10 min, 15 min czekania na busa (chyba 5zł, punktualności brak), 10 min jestem w Mszanie, kolejne 15 min czekania na busa, 10zł, godzina jazdy, przesiadka na komunikację miejską, 10 min czekania + 10 jazdy, 4zł.
Podsumowując ponad 2h, prawie 20zł.
Mam małe auto w gazie, do Krakowa dojadę w 55min za 7zł.
Przekonajcie mnie do komunikacji zbiorowej.
Albo rozumieją i próbują nas wepchnąć na rower, do busa....
poruszasz się po województwie i ...... to jest w Polsce droższe niż w Niemczech
np, 7 dniowy bilet na "województwo" Berlin jest za około 155 złotych , bez limitu przejazdów :)
ilość połączeń jest tak duża , są one tak częste, ze wiele osób w ogóle nie używa auta, czyli w rodzinie zamiast mieć trzy pojazdy, wystarczy jeden
@west
to jest wg mnie postęp