mari
Wpisy na forum: 217
"Narzekacze" Delikatesy Centrum to także sklepy franczyzowe. I każdy może otworzyć sobie takie delikatesy. Do dzieła, marudy. Otwierajcie własne sklepy i zatrudniajcie pracowników płacąc im "średnią krajową" + %od obrotu. Pracownicy będą Was tak bardzo kochać, że nie będzie miał kto obsługiwać klientów, bo będą spędzać miło czas na kawce i papierosku. A i tak będzie im ciągle mało i będą narzekać jak to kierownik i prezes ich nęka, bo nie mogą robić sobie 15 minutowej przerwy na papierosa co pół godziny. Takim już jesteśmy narodem, że zawsze narzekamy. Zawsze nam źle, a to szef oszust i ździerca płaci najniższą krajową a sam jeździ autem za 50 tys., a to PO jest winne temu, że w naszym szpitalu mają nas w "d..." i ludzie umierają. Sami weźcie się za biznes to zobaczycie, że trudno jest zarobić na to auto za 50 tys., bo np. dostawca wziął 100 tys zaliczki na towar i zniknął albo zamówiona sałata za 80 tys przyjechała zgnita itd, itp. O nieuczciwych pracownikach można by pisać tak samo dużo złego co o nieuczciwych szefach- tyle, że szefowie nie marnują czasu na psioczenie na forach a pracują. Szef nigdy nie pracuje tylko 8 godzin dziennie przez 5 dni. Nie może strajkować, nie ma urlopów i chorobowego, bo nawet jeśli zachoruje to też pracuje. A pracownik? 8 godzin w pracy, piwko i pilot lub grill. Rok temu Żabka przez prawie pół roku szukała osoby przedsiębiorczej to prowadzenia ich sklepu, Eurobank też ponad pół roku szukał franczyzobiorcy. Gdzie byliście narzekacze? Trzeba było brać fanczyzę. Bylibyście szefami jeżdżącymi A6 i pracującymi po 16 godzin na dobę... bo pracodawca nie kończy pracy po zamknięciu sklepu/ placówki. Pracodawca nadal pracuje "głową".
zapomniałabym- jeśli nie ma Ci kto z jagnięcia "zrobić" jagnięciny to możesz skorzystać z Laskopolu- zawozisz tam zwierzę kolczykowane a odbierasz tuszę jagnięcą. Gdybyś chciał takie kolczykowane jagniątko to chętnie Ci sprzedam.
Ale jagnięcinę to w jakiej ilości- udziec czy całego jagniaka? Udźca nie kupisz- może dopiero w Krakowie. Ale jagniąt to całe mnóstwo. Czytaj ogłoszenia, dzwoń, ustalaj ceny i kupuj.
Szanowny Panie skupkrolikow, Jako rolnik mam prawo hodować i sprzedawać króliki w ilości nie przekraczającej 50 matek bez jakichkolwiek zgłoszeń i opłacania dodatkowego podatku (poza rolnym- informacja z US). Mam też prawo sprzedawać tuszki królicze w obrębie regionu osobom prywatnym bez dodatkowych zezwoleń czy zgłoszeń (informacja z nadzoru weterynaryjnego). Sprzedaję króliki jako stado zarodowe mówiąc dokładnie jaką rasę sprzedaję- jeśli to mieszańce to mówię, że mieszańce i wskazuję jakich ras oraz jakie cechy te mieszańce mają. Prowadzę legalną działalność, ponieważ hodowlę oraz sprzedaż królików prowadzę w ramach funkcjonowania gospodarstwa rolnego a sporadyczną sprzedaż tuszek dokonuję wyłącznie osobom prywatnym na terenie województwa małopolskiego. Koncydioza jest chorobą, która jest tak częsta u królików jak grypa u ludzi. Tylko, że hodowcy jej nie znają. Widzą tylko, że króliki im "schną" i zdychają. Leczenie jej jest proste jeśli hodowca jest w stanie ją rozpoznać. Zawsze sprzedaję wyłącznie zdrowe króliki. Jeśli jest Pan doświadczonym hodowcą to wie Pan, że koncydia znajdują się w wodzie i na naturalnych paszach więc jeśli hodowca hoduje króliki w systemie "gospodarskim" (siano, zielonki, zboża) to króliki są na kokcydiozę regularnie narażone. Można przyjąć, że każdy królik chowany systemem "gospodarskim" ma w swoim przewodzie pokarmowym kokcydie tylko nie każdy choruje. Do uboju przeznaczam wyłącznie zdrowe króliki powyżej 15 miesiąca życia i jeśli stosowałam wcześniej sulfatyf to zawsze po okresie karencji dla leku- zresztą jeśli pojawi się kokcydioza to między 5 a 7 tygodniem. Moje króliki osiągają takie przyrosty jak napisałam w ogłoszeniu ale nie wszystkie. Prowadzę kilka linii królików- kalifornijski, termondzki i miałam też nowozelandy. I wiem, które rasy "zmieszać" żeby osiągnąć takie przyrosty. Sprzedaję zatem samicę jednej rasy mówiąc jakiej rasy samcem pokryć żeby królik dobrze się chował i miał dobre przyrosty. Przecież hybryda to też mieszaniec- tylko nie pamiętam jakich ras.
oferta brzmi trochę niewiarygodnie. 13 zł za 1 kg żywca to daje min. 26 zł za 1 kg mięsa. Taniej można kupić króliki w sklepie więc gdzie zarobek? Mam nadzieję, że nie szukacie naiwniaków, którym sprzedacie swoje klatki i stado podstawowe a potem znikniecie i sporo ludzi znowu straci oszczędności. Już poznałam kilka osób, które w ten sposób sprzedają klatki i matki a potem zostawiają klientów samych z kokcydiozą i 300 podrostkami miesięcznie.
Każdy abonent Cyfry czy też N w związku z tak liczymi zmianami regulaminu może wypowiedzieć umowę i nie poniesie żadnych konsekwencji. Tylko trzeba to zrobić bardzo szybko, bo od 1 maja wchodzą nowe pakiety i nie wypowiedzenie umowy będzie oznaczało akceptację otrzymanej propozycji i nowa umowa będzie na okres chyba 18 miesięcy- każdy dotychczasowy abonent powinien otrzymac taką propozycję. Jeśli chodzi o ten ncplus z Limanowej to przed świętami byłam i prosiłam o zmianę umowy. Wystąpił w systemie jakiś problem z podpisaniem umowy i Panie zobowiązały się do wyjaśnienia sprawy na infolini o oddzwonienie do mnie. Do dziś nie zadzwoniły. Udało mi się samodzielnie dodzwonić na infolinię i zmieniłam pakiet.
Tylko dwa lata jest tańszy ZUS (300) a potem pełna stawka 1000. Legalnie nie da się ominąć haraczu dla ZUS. I niestety ale nie zawsze można samemu "tyać", bo jeśli masz np sklep odzieżowy to ktoś musi stać "za ladą" a ktoś musi kupić i przywieźć dobrej jakośći towar i niskiej cenie.
Fis-kuz na Kopernika (budynek PKO BP). To dość duże biuro, i mają doświadczenie także w nietypowych sprawach. Złe doświadczenie mam z biurem na Rynku (koło fryzjera ReniMax), na Ogrodowej i obok Komornika (M.B. Bolesnej.
Niestety nie orientuję się w ubezpieczeniach, bo nigdy nie korzystałam. Mieliśmy mały namiot i śpiwory, ale w czasie podróży często noclegi mieliśmy w samochodach w trasie. Zwiedzając miasta nocowaliśmy różnie: pola biwakowe, wynajmowaliśmy pokój, kilka razy zostaliśmy zaproszeni przez kierowców i ich rodziny. Jedna z rodzin na południu Francji widząc, że kończą się nam pieniądze zawiozła nas do winnicy byśmy sobie trochę dorobili na resztę wakacji, a potem nas zapraszali na kolacje do siebie i organizowali nam wycieczki po okolicy. Nie wiem ile mam kilometrów za sobą- 2 miesięczny pobyt we Francji (i oczywiście dojazd przez Gdańsk, Monachium, Belgię oraz powrót) i kilkadziesiąt wyjazdów w Polskę. Obecnie też czasem jeżdżę na stopa, jak mam samochód u mechanika a bus jedzie za 2 godziny. Osobiście do Belgii na stopa NIGDY już nie pojadę, ale tylko ja mam tak złe doświadczenie. Znajomi też jeździli do Belgii i nie mieli problemów ze stopem. Od siostrzenicy wiem, że warto wykupić którąś kartą (euro26? nie pamiętam), bo dzięki niej można we Francji kupić bilety na pociąg za kilka euro. Ponadto są często weekendowe obniżki biletów na dalekie trasy (samolot, pociąg, autokary) i za kilka euro pojedziesz z Paryża do Madrytu i powrót. Za "moich" czasów nie było biletów na tysiące km. za 5 euro więc jeździłam stopem. Obecnie warto rozejrzeć się za takimi biletami, wykupić je a zaoszczędzone pieniądze i czas przeznaczyć na zwiedzanie (bilety do muzeów też kosztują). Oczywiście w miejscu do którego "dolecisz" podróżujesz już stopem i zwiedzasz do terminu kolejnego "biletu do innego kraju".
Najlepsze są w Instytucie Sadowniczym w Brzeznej. A już najlepsze to tam są krzewy jagodowe (maliny, borówki, itp) w przyzwoitej cenie. O tej porze roku to nawet jest duży wybór i gatunków drzew i podkładek.
zapomniałabym, jeśli weźmiesz kartę płatniczą to koniecznie zabezpieczoną PIN i żeby nie była "zbliżeniowa", bo kradną kasę z tych kart, a komórka nie na abonament i nie Samsung III tylko np Samsung GT-e1080 (jest mała i kosztuje 40 zł a bateria trzyma ok 2 tygodnie). I oczywiście jeśli miałabyś jechać "dla bezpieczeństwa" z mało Ci znanym "towarzyszem" (i mentalnie nie odpowiadającym Ci) to lepiej jedź sama.
a gdybyś wybierała się do Europy i chciała jeździć autostradami to stawaj tylko na wjazdach na autostrady i stacjach benzynowych, bo na autostradzie nikt się nie zatrzyma. Moje najdłuższe oczekiwanie na stopa trwało 24 godziny na wyjeździe na autostradę w Belgii (Liege) a czekanie na stopa 1-2 godziny to norma. Skoro planujesz także Europę to zakładam, że znasz angielski w stopniu minimalnie komunikatywnym.
Kiedyś sporo podróżowałam stopem a obecnie podwożę autostopowiczów i przestrzegam przed "stawaniem" w miejscach niedozwolonych: pod górką, przy podwójnej ciągłej, przy braku pobocza, na zakazie zatrzymywania i w centrum miast. Nie podróżuj także pobocznymi, mało uczęszczanymi drogami. Weź ze sobą koniecznie blok techniczny i czarny gruby flamaster żeby pisać miejscowość (kierunek) do której jedziesz. Stawaj najlepiej na wyjazdach ze stacji benzynowych, za skrzyżowaniami, za przystankami autobusowymi- musisz zapewnić kierowcy możliwość bezpiecznego zatrzymania się. Koniecznie musisz mieć dość dokładną mapę kraju po którym podróżujesz. Jeśli nie chcesz zwiedzać miasta do którego jedzie Twój kierowca to wysiądź przed miastem. Jeśli będziesz chciała wyjechać z centrum miasta to koniecznie stań przy "przelotowej" ulicy tuż za przystankiem/ stacją benzynową lub najlepiej wyjedź autobusem za miasto. Patrz na znaki drogowe, bo nikt nie zatrzyma Ci się na zakazie (zatrzymywania, wyprzedzania). Ubieraj się skromnie by nie wzięto Cię za prostytutkę, których jest mnóstwo przy drogach. Nie wiem jak teraz ale 15 lat temu bardzo niechętnie zatrzymywali się kierowcy w północno- wschodniej Polsce (od Elbląga do Białegostoku). Musisz mieć "sekretną" kieszeń (w pasku, w spodniach itp) na finanse- a na zewnątrz (portfel) trzymasz tylko gotówkę na bieżące wydatki. Portfel, komórkę itp trzymaj najlepiej w niewielkiej saszetce na biodro (lub czymś podobnym). Najlepiej podróżuj z kimś dla bezpieczeństwa i towarzystwa- ale max 2 osoby, bo trudno złapać stopa dla większej liczby osób.
koło Pasyka to pewnie Profit. Są też w Arce na krótkiej i w DDD na Fabrycznej (albo gdzieś w okolicy Fabrycznej, nie pamiętam dokładnie). Mogą też być na Kościuszki- nowy sklep niedaleko komisów samochodowych praktycznie na wylocie Limanowej.
hm, masz na myśli sortowaną odzież czy z wieszaka? jeśli chodzi o sort to kupujesz worek tego co jest i możesz wybrać jedynie inny worek tego samego asortymentu ale nikt w worku niczego nie wymieni. A tam są "różne" rzeczy no i ta odzież jest droga. Np. średniej jakości spodnie 36 zł za 1 kg. Jeśli chodzi o wieszak to w zasadzie jest tylko jedna hurtownia w Krakowie w której być może kupisz dobrej jakości odzież w rozsądnej cenie ale już nie dotarłam tam i nie wiem jakie są warunki zakupu (to potężna hala, ok 2 tys mkw, z wieszakami). Pozostałe hurtownie są koszmarnie drogie- w Limanowej w detalu są tańsze ubrania. Zanim wydasz chociaż złotówkę na ten sklep sprawdź towar w hurtowniach. I co ważne NIGDY nie kupuj odzieży w BIG-BAGu, sprawdzaj czy pakują Ci tą odzież, którą wskazałaś przy zamówieniu i nie kupuj od handlarzy którzy przywiozą Ci odzież "poglądową" wezmą zaliczkę a Twoją odzież obiecają Ci wysłać kurierem. Na pewno przyślą Ci odzież gorszej jakości. Prawie każda hurtownia ma swoje sklepy detaliczne i tam idzie najlepsza odzież. W hurtowniach zostaje reszta zmieszana z podklepówką a czasem też z odpadem.
Jeśli nie masz prawdziwych układów w hurtowniach z używana odzieżą to nie otwieraj takiego sklepu. W hurtowniach dobry towar sprzedawany jest tylko znajomym sklepikarzom a nowe sklepy dostają szmaty. A najbliższa sensowna hurtownia jest w okolicy Bochni, potem Kraków. W Sączu kupisz tylko posklepówkę i odpad. Żeby otworzyć taki sklep trzeba mieć kilka znanych dobrych hurtowni, sporo pieniędzy na paliwo żeby sprawdzić nowe hurtownie i pieniądze na "straty"- czyli kupujesz 200 kg niesortu za 2500 zł i 80% od razu wyrzucasz na śmieci, bo "trafiłaś" na zużytą pościel i bieliznę z "domu opieki społecznej".
dunior, dzieci z 1-3 otrzymują oceny cząstkowe do dziennika (sprawdziany, zadania domowe itp) a na świadectwie jest opis. gosc2013, Dzieci ze wsi nie są ani spokojniejsze ani bardziej ułożone- pod tym względem są takie same. Różnice są znaczące ale w innych sprawach i nie będę tego tematu poruszać na forum. Jeśli chodzi o używki to wyłącznie od Ciebie zależy czy dziecko po nie sięgnie. Używki (poza papierosami) są wynikiem nie radzenia sobie z problemami. Jeśli będziesz utrzymywać dobry kontakt z dzieckiem- będziesz dla niego przyjacielem, mieć dla niego czas i rozwiązywać wraz z nim problemy to nawet jeśli "używki" pojawią się w jego życiu to tylko na chwilę, bo dziecko będzie wiedziało, że jeśli ma problem to się z nim może do Ciebie zwrócić. I nie ma tu najmniejszego znaczenia czy dziecko poślesz do wiejskiej szkoły czy do Krakowa. To gdzie posłać dziecko zależy zasadniczo od charakteru dziecka, jego osobowości, zdolności i chęci do nauki oraz od tego ile czasu dziennie możesz poświęcić na doszkalanie dziecka. Jeśli dziecko jest zdolne i pracowite to nawet po najgorszej szkole podstawowej, najgorszym gimnazjum może poradzić sobie w krakowskim orkanie i zdać maturę z wyróżnieniem. Ale wówczas musisz włożyć dużo swojej pracy w edukację dziecka. Musisz mobilizować je do wytężonej pracy i doszkalania w domu. Kilkoro znajomych zwróciło mi uwagę na fakt, że często dzieci z wiejskich podstawówek są wyśmiewane w Limanowej za "odmienne" zachowanie czy inne słownictwo. I dlatego oni swoje dzieci już od zerówki dowozili do Limanowej. Moja córka z tym problemem się nie spotkała a klasy 0-3 skończyła na wsi. W szkołach wiejskich jest jeszcze jeden problem. Zdolne dzieci są faworyzowane przez nauczycieli i dyrekcję. Kończą 6 klasę przeświadczone o swojej wyjątkowości i idą do gimnazjum. I po kilku miesiącach załamują się, bo spadają z 6 na 3. Okazuje się, że 6 w wiejskiej szkole nie jest równa 6 w mieście. Że ich "wyjątkowość" w zderzeniu z rówieśnikami jest przeciętnością. Jeśli są silne i pracowite to biorą się do nauki i znowu zbierają dobre oceny, ale niektórzy niestety przestają się uczyć.
Tommy, To Ci się udało. W ostatnim roku musiałam wybrać się trzykrotnie z córkami na SOR (zwichnięta kostka 2x, rozcięta ręka) i każdorazowo przed gabinetem chirurga spędziłam ok 2 godzin. A potem kolejne 2 godziny: wizyta, RTG, gips; na samo szycie czekałam ok godziny). A czekałam m.in. dlatego, bo przyjeżdżali panowie "ze stoku" z nagłymi wypadkami i wchodzili bez kolejki z ratownikami.
mokasyn, dzieci są różne. Jedne chętnie się uczą a inne chcą być "trendy" a modne obecnie jest posiadanie dużej ilości dwój i jedynek. Dla tych drugich (zdolnych i leniwych) pozostaje wyłącznie szkoła o wysokim poziomie nauczania i najlepiej z wysoką średnią klasy by w klasie panowała moda na dobre oceny. Gratuluję zdolnej i pracowitej córki- i uwierz, niektóre są tylko wybitnie zdolne i ich "zdolności" w szkole o niskim poziomie zanikają. Bo po co ma się uczyć jak nauczyciel nie wymaga. Pamiętam, że córka w trzeciej klasie miała zastępstwo przez drugie półrocze i w tym całym okresie miała chyba jeden sprawdzian (ze wszystkich przedmiotów), żadnych zadań domowych "bo Pani ich lubi". Córka się oczywiście nic nie uczyła, nic nie umiała ale miała piątki. Musiała to oczywiście nadrobić w klasie czwartej- już w trójce i oczywiście kosztem obniżenia ocen.
Siekierczyny są dwie- o którą Ci chodzi?