mati83
Komentarze do artykułów: 732
Wymagania bezpieczeństwa dla lakierni proszkowych pod względem ochrony pożarowo-wybuchowej oraz zagrożeń dla zdrowia Elektrostatyczne powlekanie proszkowe powiązane jest z pracą z palnymi i wybuchowymi mieszaninami proszek - powietrze. Należy więc zidentyfikować istniejące zagrożenia i uwzględnić je już na etapie projektowania urządzenia. Do istotnych niebezpieczeństw należy zagrożenie pożarowe wewnątrz kabiny, zagrożenie pożarowe w otwartych filtrach oraz zagrożenie wybuchem w separatorach (cyklon + filtr) spowodowane występowaniem palnych cząstek proszku, które są zasysane z kabiny przez przewody rurowe. Przykład: Podczas czyszczenia elementów filtra zachodzi ryzyko, iż wskutek palnych cząsteczek proszku dojdzie do zapalenia unoszącego się proszku. Mogłoby to spowodować pęknięcie filtra i stanowić poważne zagrożenie dla ludzi i urządzenia. Norma PN-EN 12981, EN-50177 określa wymagania bezpieczeństwa dla kabin malarskich do nanoszenia proszkowych organicznych wyrobów lakierowych. Zgodnie z przepisami wewnętrznymi CEN/CENELEC do wprowadzenia niniejszej normy europejskiej są zobowiązane krajowe jednostki normalizacyjne następujących państw: Austrii, Belgii, Cypru, Danii, Estonii, Finlandii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Islandii, Litwy, Luksemburga, Łotwy, Malty, Niemiec, Norwegii, Polski, Portugalii, Republiki Czeskiej, Słowacji, Słowenii, Szwajcarii, Szwecji, Węgier, Włoch i Zjednoczonego Królestwa.
Gratuluję policji Mszany Dolnej za dobrom akcję, Takich złodziei się powinno tępić przez powieszenie
Tak Policja parkuje takie dają przykłady ludziom i ludzie to samo robią Co policja robi na drogach
Inwestycja nie ma sensu po ta kolej przed wojną 1:00 już była w planach i Austria Węgry mieli w planach mijali budować tą kolej i nigdy nie powstanie bo Polska jest za bardzo nie Inwestycyjna i nigdy nie powstanie Podłęże Piekiełko Adamczyk przepowiedział Apokalipsa tej kolei i Stanisław Kogut też to samo przepowiedział za górzyste tereny są pod inwestycje w powiecie limanowskim i nigdy nie powstanie ani obwodnica ani kolej bo Mszana Dolna in Limanowa t miejscowości są nie pod inwestycje już przed pierwszą wojną światową przewidzieli ludzie bo to jest Beskid Wyspowy i to nic nie powstanie
Trzeba zmienić koniecznie na Józefa Piłsudskiego na przełęczy Chyszówkach
Wójt ściga się z wójtowom Łkowicy ona jest 1981 r to już 37 lat Benedyktem Węgrzynem 16 lat już jest Wójtem to już będzie 20 lat gratólóję do brej pracy
Obwodnica Limanowej przez Słopnice Propozycja była jeszcze przed wojną Tymbark – w miejscowości Zamieście, w przybliżeniu na 105. kilometrze drogi krajowej (niedaleko zjazdu do „otaczarni” na Przylaskach), następnie droga przechodziłaby przez teren gminy Słopnice a później omijając samą Limanową, wchodziłaby na teren gminy Limanowa i kończyła się na drodze powiatowej w Limanowej
Pchała się do rady gminnej i parti PiS i sobie wypiła Kobieta miała 2,3 promila
Podłęże-Piekiełko” to najbardziej wyczekiwana linia kolejowa w Małopolsce. A być może nawet w całym kraju. Jedni walczą o jej budowę, inni nie wierzą, że ta inwestycja kiedykolwiek powstanie. Są też tacy, którzy mają przez „piekielną linię” coraz większe problemy.Ludzie mówią o „kolejowej klątwie”, trwającej już trzy pokolenia. Jego budowa planowana jest od ponad 100 lat Tak to miało być Liczne tunele, mosty, nowe dworce, dwupoziomowe rozjazdy w okolicy klasztoru w Szczyrzycu
Tak jest przed wyborami chodniki są dla ludzi anie do parti i teraz. Zakaz użytkowania chodnika to jest skandal Po i Pis powinni się zastanowić co robią dla miejscowości. Poręba Wielka to jest największym skandalem szacasów 20 wiekó po Termy w Porębie Wielkiej tak nie będzie ludzie się śmieją na tą miejscowość tam pat fatóm
Diwizja pochodziła z Mszany Gurnej 303 To pszeciecz bitwa o Anglię była to gurale i lachy byli przeskurczybyki tam powindno być pomnik w Mszanie Gurnej upamieniocej o bochaterach 303
Bardzo dobrze tak powinno być już dawno
To już rzkoły nie będzie rolniczej
To jest wielka korubcia przed wyborami i tak będzie w Polsce i w powiatach i gminach Łkowica jest jedynym krajem w Polsce najstarsza wójtowa rządzi lll rzeczy od 1982 rządzi gminą już rządzi 36 lat taki przykład zniej bierzcie
Kolej nigdy nie powstanie po niema inwestora i PO rząd niema piniędzy to już nawet Rydzyg to przewidział otej kolejki Podłęża-Piekiełka rze nigdy nie powstanie Ałstrja śmieje się z tej koleji NATO inwestycje czebabło wydać grube pieniądze Po stwierdziło rze zadurzo tuneli czeba było robić i niekcą budować
DRKidler Dlaczego została ukarana mandatem po wpadła do rowó i tam jest przystanek autobusowy i droga była mokra nie dostosowała się dowarónków pogodowych i przesto dostała mandat
Ta kolej nigdy nie powstanie po niema inwestora
Kpt. Jan Kacwin, pseudonim „Juhas”, prezes nowotarskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, jeden z założycieli tutejszej Komisji Historii Wojskowości oraz oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, położył w pobliżu Biblii dziewięciostronicowy dokument z podpisami wszystkich przybyłych na plebanię. Gdy zbliżyli się do stołu, Jan Kacwin powiedział, że te kartki to jest ich testament, do wiadomości Pana Boga. Cudem przeżyli zarówno hitlerowską okupację, jak i „Ognia”. Mają już swoje lata, nie wiedzą, jak długo pozostaną jeszcze na tym świecie. Są przekonani, że gdy odejdą ostatni świadkowie powojennych wydarzeń, w Polsce zacznie się tworzenie legendy wokół postaci Józefa Kurasia. Dokument składają w depozycie w nowotarskiej parafii, bo tu będzie bezpieczny. Mają nadzieję, że zostanie odczytany na Sądzie Ostatecznym. Podpisali się, położyli ręce na Biblii i przysięgli, że wszystko, co napisali, odpowiada prawdzie. Następnie ks. prałat Franciszek Juraszek na dole dziewiątej strony, pod podpisami ośmiu akowców, napisał, że 16 marca 1990 r. był świadkiem złożenia przysięgi przez osoby podpisane pod dokumentem i poświadcza to swoim podpisem. partyzanci ognia Partyzanci Kurasia Ks. Franciszek Juraszek, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w latach 1976-2001, były duszpasterz nowotarskiej „Solidarności”, zmarł w 2009 r. Wraz z jego śmiercią w tajemniczy sposób zniknął z plebanii dokument byłych akowców. Nikt z obecnie pracujących tu księży nie jest w stanie powiedzieć, co się z nim stało. Komuś musiało na tym bardzo zależeć. Nowotarscy akowcy widocznie to przewidzieli i dlatego pozostawili kopie tego dokumentu swoim rodzinom. Jedną z tych kopii pokazałem ks. Henrykowi Paśce. – Mogę tylko stwierdzić, że jest to kserokopia oryginalnego dokumentu. Brakuje na niej jedynie podpisu ks. Franciszka Juraszka. Nie mam pojęcia, co się stało z oryginałem. Proszę wybaczyć, ale nie powiem panu nic o Kurasiu, bo jest to w naszym regionie dalej wielka, niezabliźniona rana. Całą sprawę powinniśmy powierzyć do rozstrzygnięcia Panu Bogu i bożemu miłosierdziu.
Słowacy nadal zbierają materiały dotyczące Kurasia. Po raz pierwszy postać tego samego człowieka oceniają historycy dwóch sąsiadujących ze sobą państw. W Polsce powojenne losy oddziału partyzanckiego Józefa Kurasia „Ognia” bada Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału IPN, natomiast pracami słowackich badaczy kieruje Lubomir Durina z UPN w Bratysławie. Dla polskiego historyka Kuraś to zasłużony przywódca antykomunistycznego podziemia, odważnie walczący z władzą ludową. Natomiast słowacki historyk uważa, że oddział „Ognia” to banda, która wprawdzie miała na swoich sztandarach hasła walki o wolną Polskę, ale przy okazji terroryzowała góralskie wsie, grabiła i mordowała niewinnych ludzi, realizowała program czystek etnicznych, nienawidziła Słowaków, Rusinów i Żydów. Trudno jednak się spodziewać, że pracownicy dwóch narodowych instytutów pamięci, położonych po obu stronach granicy, zespolą wysiłki i wspólnie postanowią szukać prawdy. Za państwowe pieniądze zawsze będzie ona różna. Przysięgli na Biblię 16 marca 1990 r., po wieczornej mszy, na plebanii kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Targu zjawiło się ośmiu mężczyzn, byłych żołnierzy Armii Krajowej z terenu Podhala, wszyscy w wieku ok. 70 lat. Zapowiedzieli wcześniej, że przyszli przekazać parafii bardzo ważny dokument i poświadczyć na Biblię, że wszystko, co napisali, jest prawdziwe. Chcą to potwierdzić przed Bogiem. Zostali przyjęci przez proboszcza Franciszka Juraszka i wikarego Henryka Paśkę. kacwin kpt. Jan Kacwin „Juhas” – Stół nakryłem białym obrusem, położyłem krzyż i Biblię, zapaliłem świece – wspomina jedyny żyjący świadek tego wydarzenia, ks. Henryk Paśko, obecnie proboszcz parafii św. Jadwigi Królowej przy ul. Ludźmierskiej w Nowym Targu. – Wszystkich tych mężczyzn znałem osobiście, bo byłem kapelanem nowotarskich akowców. To byli bardzo zacni ludzie, godni zaufania, ogromnie dla Polski zasłużeni, o wspaniałych życiorysach. Wszyscy już zmarli, nie żyje też ks. Juraszek. Tylko ja zostałem.
Postawienie Kurasiowi pomnika w Zakopanem i zrobienie z jego odsłonięcia patriotycznej uroczystości o randze państwowej tak bardzo zdenerwowało Słowaków mieszkających po obu stronach polskiej granicy, że odpowiednik polskiego IPN, Ústav Pamäti Národa w Bratysławie, postanowił zająć się sprawą nowego polskiego Janosika. Nie mogli pojąć, jakim sposobem człowiek, który był zwolennikiem czystek etnicznych, który chciał Polski bez Słowaków, Rusinów i Żydów, który terroryzował, zabijał i okradał ludność na terenie polsko-słowackiego pogranicza, został szlachetnym bohaterem, mordującym wyłącznie przedstawicieli władzy ludowej. Słowaccy historycy przyjechali do Polski, zapoznali się z dokumentami zgromadzonymi w archiwach IPN, spisali relacje wielu osób, w 2009 r. przysłali ekipę filmową, która zrealizowała 33-minutowy film dokumentalny „Zakątki zapomniane przez Pana Boga”. Został on pokazany tylko w telewizji słowackiej. Jego „polska” premiera odbyła się w sierpniu 2010 r. w Instytucie Polskim w Bratysławie. Słowacy pokazali w nim zupełnie innego Kurasia, nieprzypominającego tego opisywanego przez nasz IPN, i dlatego film do polskiej telewizji nie trafił.