-°   dziś -°   jutro
Piątek, 29 marca Wiktoryn, Wiktoryna, Helmut, Eustachy, Zenon

Swoje przyszłe dzieci zobaczyli na zdjęciach

Opublikowano 22.01.2012 08:26:28 Zaktualizowano 05.09.2018 11:15:34
2 14380

Biorąc ślub, marzyli o dużej rodzinie, ale, jak mówią, Bóg pozwolił im mieć tylko jedno biologiczne dziecko. – I pewnie miał w tym swój cel. Tak bardzo pragnęliśmy mieć więcej dzieci, że kiedyś musieliśmy zrealizować swoje marzenie. Mamy nadzieję, że tym daliśmy szczęście nie tylko sobie – mówią państwo Krzymińscy*.

Po 25 latach małżeństwa państwo Krzymińscy doczekali się… adopcyjnych syna i córki. Wcześniej ich życie zdeterminowała chęć posiadania kilkorga dzieci. 24-letnia już córka Krzymińskich cudem przyszła na świat. Później pani Krystyna miała trudności z zajściem w ciąże. Kiedy się udawało, chwile szczęścia trwały krótko. Poroniła kilka razy.

- Trwało to lata, zanim pogodziliśmy się z faktem, że nie urodzę więcej dzieci. Ale to nie przekreśla szans rodziców na posiadanie potomstwa. Nasze pragnienie o dużej rodzinie było tak silne, że chyba oboje z mężem czuliśmy, że przyjdzie czas na adopcję – mówi pani Krystyna.

Takich decyzji nie podejmuje się szybko. Pastwo Krzymińscy musieli do niej dojrzeć. Pan Jan był przed pięćdziesiątką, pani Krystyna miała 46 lat, gdy po raz pierwszy zjawili się w byłym już Ośrodku Adopcyjno-Opiekuńczym w Nowym Sączu.

- Otoczono nas tam fachową i czułą opieką. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie jesteśmy już młodzi i nikt nie powierzy nam pod opiekę małego dziecka. Nie przeszkadzało nam to – wspomina pani Krystyna.

Wraz z mężem przeszła cykl szkoleń, które przygotowują do bycia rodzicem adopcyjnym. Po roku zdobyli odpowiednie kwalifikacje i mogli starać się o adopcję.

- Nie było łatwo, ale jeśli czegoś bardzo się pragnie, musi się udać – mówi Jan Krzymiński.

Swoje przyszłe dzieci zobaczyli po raz pierwszy na zdjęciach.

- To nie do uwierzenia, ale byli tacy do nas podobni – mówi pani Krystyna. – Zgodziliśmy się bez wahania.

Dzieci przebywały u rodziny zastępczej. Na nową ciocię i wujka zareagowali bardzo pozytywnie, ale bez wylewności. Spotykali się najpierw co dwa tygodnie, później z obu stron chęć widywania się częściej była ogromna. – Mieliśmy ochotę jeździć do nich codziennie – wspomina pani Krystyna.

Po trzech miesiącach Sąd wyraził zgodę na adopcję. Kasia (6 lat) i Marek (10 lat) są od roku dziećmi państwa Krzymińskich. Noszą ich nazwiska i zwracają się do nich nie mamo i toto, a mamusiu i tatusiu.

- Myślę, że chęć usłyszenia tego od nich była w nas tak samo wielka, jak ich chęć zwracania się w ten sposób do nas – mówi pani Krystyna.

- Jestem realistą, twardo stąpam po ziemi, więc przed adopcją obawiałem się, że będziemy musieli pokonać i poradzić sobie z wieloma problemami dzieci. I jakoś sobie radzimy, ale to problemy dnia codziennego, takie jakie ma większość rodzin – dodaje pan Jan. - Jestem dumny z córki i syna. Kasia jest pocieszna, potrafi ni stąd ni zowąd zaskoczyć mnie słowami: Kocham cię tato. A trzeba wiedzieć, że jak to faceta nie łatwo mnie wzruszyć. Marek to już dorosły gość i też nie lubi okazywać uczuć. A zdarza się, że przyjdzie ze szkoły, przytuli się i powie: Tatusiu, dostałem piątkę, cieszysz się? Jestem z niego dumny, ma niesamowitą pamięć i dobrze się uczy.

Państwo Krzymińscy nie wyobrażają sobie już życia bez Kasi i Marka. – Choć dzieci są u nas od roku, mamy wrażenie, że zawsze z nami były. Chyba od czasu, kiedy pobierając się, zakładaliśmy, że będziemy mieć dużą rodzinkę. 


*Imiona i nazwiska bohaterów zostały zmienione


Aktualnie w sądeckiej filii Małopolskiego Ośrodka Adopcyjnego zakwalifikowanych do przysposobienia dziecka bądź dzieci jest ok. 40 rodzin, natomiast 8 par złożyło dokumenty i mają przystąpić do procedury adopcyjnej. W ostatnim czasie do adopcji zostało zgłoszone jedno dziecko w młodszym wieku szkolnym, natomiast od kilku lat na przysposobienie oczekuje kilkoro dzieci w wieku nastoletnim, dla których znalezienie rodziców adopcyjnych jest trudne.


Fot.: sxc.hu

Zobacz również:

Komentarze (2)

linah
2012-01-22 15:34:07
0 0
To piekne chociaz malo naglasniane,dawać takim dzieciom poczucie bezpieczensta,dowartosciowanie,miłość rodinną-takie niby małe zwykłe rzeczy.Moze właśnie brak takich'małych'na pozór rzeczy czyni ludzi w dorosłym życiu psychopatami znęcającymi sie nad żoną,dziećmi lub innymi.Albo bedzie przyczyną zniwolenia przez psychopatów.
Odpowiedz
kalejdoskop
2012-01-22 20:03:53
0 0
piękna historia. pozdrawiam wszystkich rodziców adopcyjnych:)
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Swoje przyszłe dzieci zobaczyli na zdjęciach"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]